Huragan FELIKS 2015

2015-01-16 20:58

Huragan FELIKS dał się we znaki chyba wielu osobom, o czym pisze niejedna strona informacyjna.

W niedzielę nasi "Łowcy Huraganów" w składzie: Arabat, Kross, Jaccy1, Karol.M i Paweł spotkali się na zboczu w Starogrodzie, aby zmierzyć się z żywiołem.
Latanie było hardkorowe! To się nazywa przewietrzyć modele!

Prędkość wiatru w szkwałach dochodziła do 28m/s, czyli delikatnie przekraczało magiczne 100km/h. Nie będę pisał, że było łatwo, ale daliśmy radę.

W okolicy połamane drzewa, pozrywane dachy, latało co mogło.
Cytat z jednej ze stron z wiadomościami:
„ ...całkowitemu zniszczeniu uległ dach budynku jednorodzinnego w miejscowości Gruta k. Grudziądza. Wichura zniszczyła też niemal całą połać dachową w budynku mieszkalnym w miejscowości Michale koło Świecia."

Wracając do latania modelami, sam start wcale nie był łatwy.
Wieża do pilota (Kross do Arabat'a):

- Może Ci pomogę?

- Nie, dam se radę.
- No, nie wiem.

(Na zdjęciach jakoś tego wiatru aż tak nie widać - skupiliśmy się na lataniu,
a nie dokumentacji).
Patrząc na to, że na zbocze najzwyczajniej nie daje rady podejść z modelem.
Albo go połamię, albo polecę razem z nim, a co dopiero go wystartować.
Szybko wymyślałem sposób delikatnie mówiąc "makietowo" (czyli z ziemi).

A tak naprawdę, to tak dymało, że musiała być przeprowadzona szybka interwencja:

- Na glebę i ani się waż ruszyć!

- Dobra mamy go.

Teraz lekkie wysunięcie za skarpę i lecisz. Jakoś dało radę.

Kiedy w najsłabszym momencie prędkość wiatru spadła do 18,5m/s, nie mogliśmy uwierzyć, że tak słabo dmucha. Wtedy dało się startować modelem standardowo z ręki.
Mimo wszystko w czasie przerwy nawet modele leżące za drzewami trzeba było przycisnąć do ziemi co najmniej plecakami (inaczej same latały). W powietrzu było ekstra, a i lądowania były w miarę przeciętne (niełatwe, nietrudne).
Takiego latania nie pamiętam, od kiedy latam modelami.
 

Pozdrawiam Kross 11.01.2015r

 

zdjęcia: Krzysztof C. i Jaccy

—————

Powrót